My nie z zamojskich wsi - Gwardia Ludowa a Powstanie Zamojskie

Świat płonie wokół nas
Kiedy pod koniec listopada 1942 roku Niemcy rozpoczęli wysiedlenia ludności Zamojszczyzny, które następnie spotkały się z narastającym polskim oporem, kierownictwo PPR i GL było zadowolone. Płonąca, terroryzowana pogrążająca się w chaosie Zamojszczyzna wydawała się idealnym miejscem do rewolucji społecznej a zdesperowani chłopi, „ze spalonych wsi” powinni zaciągać się do partyzantki komunistycznej, by, bez względu na straty, odciążyć front wschodni.

Tyle że tej komunistycznej partyzantki na Zamojszczyźnie nie było.(1)

Partyzantka GL istniała wzdłuż Wisły, w zachodnich powiatach Lubelszczyzny. Najbliższy taki powiat to Janów Lubelski- Kraśnik, jeden z mateczników komunistycznej partyzantki w lubelskim. Istniejące tu oddziały komenda GL postanowiła zorganizować w Grupę Operacyjną im Tadeusza Kościuszki i wysłać na Zamojszczyznę. Akcja ta w PRL-owskiej propagandzie urosła do rangi wyprawy która niemalże zdecydowała o zwycięstwie powstania zamojskiego.

Dudni nasz krok, milionów krok
W rzeczywistości nie było tak kolorowo. Przede wszystkim kraśnicka Gwardia Ludowa miała własne, poważne problemy.
W grudniu 1942 roku, kiedy trwały wysiedlenia, lubelski szef GL, Grzegorz Korczynski, rozprawiał się krwawo z wewnątrzpartyjną opozycją – grupą Gruchalskiego. Konflikt miedzy nimi narastał przez całą jesień 1942, doszło do kilku wzajemnych zabójstw, aż na początku grudnia Korczyński przeprowadził masakrę gruchalszczyków. Ponieważ po stronie Gruchalskiego opowiadała się większość związanych z GL Żydów ludzie Korczyńskiego wymordowali co najmniej kilkudziesięciu Żydów (samego Gruchalskiego dopadli i zabili na początku 1943 roku)
Dopiero po zwycięstwie w tej „wojnie domowej” Korczyński mógł myśleć o wyprawie w Zamojskie.
Cały styczeń zszedł gwardzistom na przygotowaniach do wyprawy do sąsiedniego już teraz powiatu (walki i przesiedlenia rozszerzyły się z powiatu zamojskiego na kolejne, w tym biłgorajski). Tempo nie było imponujące. W raporcie(2) dowództwa obwodu do dowództwa głównego GL (o stanie organizacyjnym i wykonanych akcjach) nr 6 z lutego 1943 czytamy: „Sprawa Zamojszczyzny nie posunęła się nic z następujących przyczyn Paweł [Dąbek] zobowiązał się przesłać Grzegorza [Korczyńskiego] , rozkaz i potrzebne materiały najpóźniej 25 I. Akurat 25 I jak wyszedł z mieszkania, tak do tej pory nie wrócił i nikt o nim nic nie wie.” Miesiąc później komisarz polityczny (a, tak!) ciągle organizowanej grupy operacyjnej raportował: „9 lutego przybyłem do kolonii G. w okolicach Kraśnika gdzie zastałem 1 pluton oddziału na kwaterze. Koncentracja całego oddziału (dopiero zaczęta) wymaga jeszcze kilku dni. 11 lutego przybył Grzegorz z drugą częścią oddziału.(…) 15 II w nocy, dołączyła do nas jedna grupa plutonu Cieńcowa. 17 II nie czekając dłużej na resztę, wyruszyliśmy w drogę w składzie 40 ludzi (…)”
Taką siłę bojową posłała Gwardia Ludowa na Zamojszczyznę w połowie lutego 1943. Przypomnijmy, że apogeum walk miało miejsce w pierwszej dekadzie lutego a w tym momencie wysiedlenia i walki partyzanckie zaczęły wygasać.
Po wejściu na teren powiatu biłgorajskiego Gwardia Ludowa włączyła, choć raczej tylko teoretycznie, w swoje szeregi, złożone głownie z jeńców sowieckich oddziały: im Szczorsa oraz im. Kotowskiego (lepiej znany jako odział „Miszki Tatara”). Oba oddziały liczyły w sumie około 100 partyzantów i od dłuższego czasu walczyły na Zamojszczyźnie (Odział Szczorsa bił się m in. pod Wojdą). Kolejny również teoretycznie wcielony w skład GL oddział Forsta (im. Joselewicza) składał się tylko z Żydów i był typowym oddziałem nastawionym na przetrwanie. Poza informacją o wejściu w skład GL, w zasadzie nie pojawiał się w późniejszych meldunkach GL.

I zadrży wróg i zginie wróg
Skoro już wiemy, że grupa operacyjna to mało ruchliwy i nieliczny oddział, to przekonajmy się, czy może nadrabiał to agresywnością i postawą bojową? Niestety. Akcje wykonywane były rzadko i tak po 11 lutego, kiedy jeden z oddziałów spalił dwa wagony na stacji w Rzeczycy, kolejną akcję przeprowadzono 2 marca. Była to akcja tragiczna w skutkach: w Hucie Krzeszowskiej oddział Antoniego Palenia „Jastrzębia” zabił 4 policjantów granatowych. Najprawdopodobniej policjanci zostali zastrzeleni po poddaniu się. Wg niektórych źródeł policjanci współpracowali z Armia Krajową (lub nawet byli jej żołnierzami). 24 marca 1943 gwardziści Palenia zamordowali właściciela majątku Zarzecze Jerzego Hofmokla, współpracownika konspiracji i działacza Rady Głównej Opiekuńczej. RGO była jedyną legalną organizacją zapewniającą pomoc najbiedniejszym, a w tamtym okresie – przede wszystkim wysiedleńcom z Zamojszczyzny. Morderstwo to prawie sparaliżowało lokalną strukturę RGO, choć trzeba przyznać, że działacze RGO podejrzewani o posiadanie znacznych zasobów często padali ofiarą napadów bandytów. Tyle akcji oddziału Palenia „w marszu na pomoc Zamojszczyźnie”. Na obronę dowództwa GO trzeba stwierdzić że Paleń był najbardziej „zbandyciałym” dowódcą oddzialu w ramach GO, był też skonfliktowany z Grzegorzem Korczyńskim i często zrywał kontakt ze sztabem grupy.
Pozostałym oddziałom należy zapisać na plus, że przynajmniej starły się z Niemcami: 28 marca w ataku na szosie Biłgoraj – Tereszpol partyzanci rozbili samochód w którym (wg meldunku własnego GL, a takowe zwykle były znacznie przesadzone) zginęło dwóch Niemców – i to była najpoważniejsza z marcowych akcji. Z pozostałych akcji oddziału im. Kościuszki, również w końcu miesiąca, należy wymienić spalenie składu drewna na stacji w Rapach (stacyjne podpalenia zdają się być specjalizacją grupy) oraz zdemolowanie gminy Sól.
Nieco aktywniejsze były wspomniane wyżej oddziały sowieckie. I tak oddział im Kotowskiego stoczył 1 kwietnia walkę z Niemcami prowadzącymi obławę, a oddział im. Szczorsa 27 marca wykoleił niemiecki pociąg w pobliżu Józefowa. Za tę ostatnią akcję przyszło zapłacić życiem kilkudziesięciu mieszkańcom okolicy, spacyfikowanej w odwecie przez Niemców.

Gdy padniesz w polu, hen
Po przybyciu w biłgorajskie w lutym i marcu w walce z Niemcami poległo jedynie 2 partyzantów GL (w rejonie Zagumnia, na dzisiejszych północnych przedmieściach Biłgoraja). Aktywizacja oddziałów GO pod koniec marca spowodowała reakcję Niemców. 4 kwietnia w gajówce Margole koło Aleksandrowa został zniszczony oddział sztabowy grupy operacyjnej GL im Kościuszki. Poległo 7 partyzantów z grupy, 4 gwardzistów-kospiratorów a ponadto 6 cywilów. Jedynym, który wyniósł cało głowę z masakry był Grzegorz Korczyński, dołączając tym samym do „elitarnego” grona dowódców, którym udalo sie wytracić cały swój oddział i samu przeżyć. Po tej klęsce odziały które wyszły z kraśnickiego znów głównie w kraśnickim działały, rzadziej dokonując akcji w rejonie Biłgoraja. Tak zakończyła się zimowo-wiosenna wyprawa Gwardii Ludowej na Zamojszczyznę.

PW

(1) Wydawany w ogromnych nakładach peerelowski kronikarz Leszek Siemion w książce „Lubelszczyzna w latach okupacji hitlerowskiej” po krytyce AK i BCh: „obie organizacje praktycznie zrezygnowały z aktywnej samoobrony” chwali PPR-GL: „Całkowite zdecydowanie względem wydarzeń na Zamojszczyźnie wykazało jedynie kierownictwo Polskiej Partii Robotniczej i dowództwo Gwardii Ludowej, które jednak w omawianym okresie nie dysponowały jeszcze na tym terenie swymi ogniwami organizacyjnymi”. Trudno powiedzieć czy szyderstwo jest zamierzone.
(2) cytaty z dokumentów GL za „Ruch Oporu na Lubelszczyźnie 1939-1944″, Tom I „Gwardia Ludowa i Armia Ludowa na Lubelszczyźnie 1942-1944″,