Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa, pierwsza duża spółdzielnia mieszkaniowa w powojennym Lublinie, zbudowała swoje osiedla na gruntach wsi Rury (cała dzielnica raczej rzadko jest tak nazywana przez mieszkańców - w powszechnym użyciu jest właśnie nazwa "LSM"). To bardzo pięknie ukształtowane tereny (należące do Płaskowyżu Nałęczowskiego), gdzie łagodne wzgórza poprzecinane są dolinami (którymi na ogól biegną główne ulice). W zasadzie na każdym wzgórzu Rur powstało osobne osiedle LSM, w sumie zbudowano ich siedem, a jako pierwsze - osiedle im. Mickiewicza. Jako drugie powstało (od 1964 roku) os. im Juliusza Słowackiego, najbardziej wysunięte na północny zachód ze wszystkich osiedli LSM (przylega do ul. Głębokiej i al. Kraśnickich).
Osiedle im. Słowackiego zaprojektował kontrowersyjny i ekscentryczny (Najbardziej szalony z jego pomysłów to skupienie całej zabudowy miejskiej w Polsce w czterech miastach linearnych, ciągnących się z północy na południe przez cały kraj) architekt Oskar Hansen wraz z małżonką Zofią - projekt tworzony był w latach 1960-1963, a zrealizowany w latach 1964-1972.
Hansenowie zaplanowali na osiedlu dwa typy domów mieszkalnych. Pierwszy z nich to bardzo długie (z przejściami - prześwitami), pięciokondygnacyjne bloki z małymi oknami od północy i dużymi od południa, gdzie również były wejścia do klatek schodowych i balkony, rozmieszczone w nieregularnym "chaosie". Taki blok przypominał nieco, od północnej, "zamkniętej" strony, mur otaczający miasto.
Poprzecznie do długich bloków stanęły krótsze, o zmiennej ilości kondygnacji (od 3 do 5) kameralne bloki, które należą do najsympatyczniejszych bloków w całej dzielnicy.
Koncepcje Hansena współgrały z pomysłami władzy na zabudowę miast: długie bloki architekta pozwalały zagęścić zabudowę bardziej, niż to miało miejsce na sąsiednim, wcześniej zbudowanym osiedlu Mickiewicza ze zwykłymi, "krótkimi" blokami. Niestety to władzy nie wystarczało: do pierwotnego projektu zostały później dodane jeszcze wieżowce - wymagano jeszcze większego zagęszczenia zabudowy (powstały trzy dziesięciopiętrowce przy ul. Zana, w południowo-zachodniej części osiedla i trzy przy Wileńskiej, w jego wschodniej części).
Praktycznie cały ruch kołowy był wyprowadzony z osiedla (zbudowano jedynie ślepe uliczki umożliwiające dojazd) - lecz pamiętajmy, że w tamtych czasach i tak mało kto miał samochód. Hansen postawił na łatwą dostępność usług w ruchu pieszym.
Budynki "Strefy obsługującej", jak ją nazywał Hansen, znacznie odróżniają się architekturą od budynków mieszkalnych ("strefy obsługiwanej") i tak na przykład sklepy i przedszkole w północnej części osiedla zostały przykryte nietypowymi, paraboidalnymi dachami, wspartymi na słupach konstrukcyjnych.
Jako ostatnią część osiedla zbudowano zespół pawilonów handlowych i usługowych w południowej części osiedla, przy ul. Zana. Jak łatwo się domyśleć każdemu kto robił zakupy w tej plątaninie sklepów, alejek, schodów i tarasów, tym razem Hansen inspirował się arabskim targowiskiem. Przy budowie tego zespołu, w ramach oszczędności budowano dachy nieco uproszczone w porównaniu z pierwowzorem z północnej części osiedla.
W podobnym stylu co sklepy, zbudowano tez przedszkole czy budynki administracji i dom kultury. Oczywiście w czasach PRL-u nie planowano na osiedlu budowy kościoła - powstał on dopiero po upadku komunizmu i jego zbudowanie w miejscu dawnego domu kultury jest największą zmianą na osiedlu, jaka zaszła od czasu jego powstania.
Najdziwniejszą pozostałością po projekcie osiedla są ruiny amfiteatru na sztucznie usypanym pagórku przy zbiegu Głębokiej i Wileńskiej. Betonowe kwadratowe platformy upstrzone szkłem z pobitych butelek po alkoholu - tak dziś wygląda miejsce zaplanowane jako teren działań kulturalnych dla mieszkańców osiedla.